Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"

Franciszek Dzierżykraj-Morawski

sobota, 27 stycznia 2018

Bułeczki razowe


Postanowiłam zmierzyć się z wypiekiem bułeczek. Nie ukrywam, że to mój debiut w tej kwestii.
Kupne pieczywo zdecydowanie przejadło mi się. Jest takie nijakie. I nie mam tu na myśli kajzerek, które omijam z obrzydzeniem szerokim łukiem, tylko te bułki z podobno wyższej smakowo półki. Niby niezłe, niby sporo gatunków do wyboru, ale... To ciągle nie to, czego oczekuję od bułek.
A czego od nich żądam? No choćby tego, żeby następnego dnia nie przypominały konsystencją zelówy z glutem glinianym w środku :-/
Pierwsze bułki, debiutanckie jako się rzekło, spełniają ten wymóg.
Przepis znalazłam tu, ale zmniejszyłam ilość cukru i przerzuciłam się na zwykły, bo trzcinowy jest duuużo słodszy.

Składniki:

25g świeżych drożdży
30 dag mąki pszennej (najzwyklejszej,  typ 650)
20 dag mąki razowej
1 i 1/2 łyżeczki soli
1 pełna łyżka cukru kryształu (do ciasta)
1 łyżeczka cukru kryształu do rozczynu
1-2 łyżeczki ziół prowansalskich (jak ktoś ich nie lubi może nie dodawać, lub zastąpić np. oregano i tymiankiem)
1 i 1/2 szklanki ciepłej wody (szklanka 250 ml)
3 łyżki oleju
ew. płatki owsiane do posypania bułeczek

Do miski rozkruszamy drożdże, dodajemy łyżeczkę cukru i mąki. Rozcieramy i wlewamy pół szklanki wody. Mieszamy do połączenia składników i odstawiamy żeby mieszanina "spuchła". Trwa to ok 10-15 minut.
W tym czasie przesiewamy do miski obie mąki. To co zostanie na sicie po przesianiu mąki razowej, też wrzucamy do miski. Dodajemy sól, olej, cukier i wodę. Następnie dodajemy spieniony rozczyn z drożdży i mieszamy. Najpierw łychą, a potem rękami. Im dłużej wyrabiamy, tym lepiej. Drożdzowe lubi być wymemłane ;-)
Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok. godzinę do wyrośnięcia.
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość, ponownie je zagniatamy. Krótko! Odrywamy po kawałku ciasta i toczymy kulki. Układamy je na blasze (takiej z wyposażenia piekarnika) wyłożonej papierem do pieczenia. Smarujemy olejem, posypujemy płatkami owsianymi (można ten punkt ominąć, albo sypnąć tym, co kto lubi). Przykrywamy bułeczki ścierką i ponownie odstawiamy do podwojenia wielkości.
Wyrośnięte bułeczki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i pieczemy około 15 minut (grzałka góra/dół). Następnie zwiększamy temperaturę do 230 stopni (teraz grzałka TYLKO GÓRA!) i dopiekamy 5-7 minut max! Sprawdzamy stan upieczenia pukając w bułę. Jak słyszymy głuchy odgłos, to znaczy, że nasze bułeczki mają już dość.
Studzimy na kratce czekając cierpliwie, aż wystygną ;-)
Smacznego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz