Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"

Franciszek Dzierżykraj-Morawski
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 23 sierpnia 2022

Bułeczki drożdżowe z jabłkami

 




Przepyszne, pachnące wanilią i cynamonem bułeczki drożdżowe są idealną przekąską nie tylko w tak upalny dzień jak dzisiaj.

Sądzę, że nadzienie może być dowolne: marmolada, twarde gruszki itp.

Składniki:

4 - 4,5 szklanki mąki tortowej

3 łyżki cukru

1 jajko 

1 żółtko

40 g świeżych drożdży

250 ml mleka

2 łyżki oleju 

szczypta soli 

2 czubate łyżki gęstej śmietany 18% 

50 g roztopionego masła 

Nadzienie:

ok. 20 dag obranych i pokrojonych w drobną kostkę jabłek 

1 łyżeczka cynamonu

2 łyżki kisielu z cukrem (użyłam cytrynowego)

Kruszonka:

15 dag mąki

10 dag cukru

8 dag masła

1 opakowanie cukru waniliowego 


Drożdże rozpuszczamy z cukrem w letnim mleku. Wsypujemy do miski 3 szklanki mąki, dodajemy jajko, żółtko, sól, olej, śmietanę, rozpuszczone masło i mieszaninę mleka, cukru i drożdży. Początkowo wyrabiamy łyżką do połączenia się składników. Następnie dosypujemy resztę mąki. Najpierw szklankę, a potem jeśli ciasto nadal się klei, resztę.

Wyrabiamy gładkie ciasto i odstawiamy do wyrośnięcia. 

W tym czasie z podanych składników zagniatamy kruszonkę i wstawiamy ją do lodówki. Jabłka mieszamy z cynamonem i kiślem.

Wyrośnięte ciasto dzielimy na ok. 19-20 równych kawałków. Każdy rozpłaszczamy na dłoni na placek, nakładamy jabłka i zlepiamy zgrabne bułeczki. Układamy je sklejeniem do dołu na blasze z wyposażenia piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia. 

Wierzch smarujemy roztrzepanym białkiem. Posypujemy obficie kruszonką. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 20 min, nagrzewając w tym czasie piekarnik do 180 stopni, grzałka góra/dół.

Pieczemy ok 25-30 minut.

Smacznego 😊

Oryginalny przepis jest tu














niedziela, 4 lutego 2018

Bułeczki pszenne


Tydzień temu opublikowałam przepis na bułeczki razowe, a dziś przyszedł czas na bułeczki pszenne z niewielkim dodatkiem mąki razowej.
Oryginalny przepis znalazłam w internecie, ale nie zapisałam sobie strony niestety.
Zdecydowanie zmieniłam opis, bo 25 gram oleju absolutnie do mnie nie mówiło ludzkim głosem... No i inne proporcje też mi nie odpowiadały.
Bułeczki są pyszne, mają chrupiący wierzch i mięciutkie wnętrze. A co najważniejsze - robią się w piorunującym tempie:

Składniki:
25 g świeżych drożdży
1 czubata łyżeczka cukru
szklanka ciepłej wody (250 ml) + 2 łyżki
40 dag mąki pszennej
5 dag mąki razowej
płaska łyżeczka soli
2 łyżki oleju

Dodatkowo i opcjonalnie:
mleko i sezam

Drożdże rozkruszamy do miseczki, zasypujemy cukrem i dodajemy 2 łyżki wody. Mieszamy do rozpuszczenia drożdży.
Obie mąki przesiewamy do miski, dodajemy sól i rozpuszczone drożdże. Mieszamy łyżką i wlewamy wodę. Wyrabiamy ręcznie ok 2 minut. Lekko klejące się ciasto przekładamy do miski wysmarowanej olejem, przykrywamy szczelnie folią spożywczą i odstawiamy do podwojenia objętości.
Kiedy ciasto nam wyrośnie, robimy z niego 8 kształtnych kulek i ponownie odstawiamy na ok. 30 min do wyrośnięcia.
Następnie smarujemy wierzch mlekiem i posypujemy sezamem (lub makiem jak ktoś lubi).
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (grzałka góra/dół) i pieczemy około 30 minut.
Studzimy na kratce i zajadamy z apetytem i z zachwytem.
Smacznego! :-)

sobota, 27 stycznia 2018

Bułeczki razowe


Postanowiłam zmierzyć się z wypiekiem bułeczek. Nie ukrywam, że to mój debiut w tej kwestii.
Kupne pieczywo zdecydowanie przejadło mi się. Jest takie nijakie. I nie mam tu na myśli kajzerek, które omijam z obrzydzeniem szerokim łukiem, tylko te bułki z podobno wyższej smakowo półki. Niby niezłe, niby sporo gatunków do wyboru, ale... To ciągle nie to, czego oczekuję od bułek.
A czego od nich żądam? No choćby tego, żeby następnego dnia nie przypominały konsystencją zelówy z glutem glinianym w środku :-/
Pierwsze bułki, debiutanckie jako się rzekło, spełniają ten wymóg.
Przepis znalazłam tu, ale zmniejszyłam ilość cukru i przerzuciłam się na zwykły, bo trzcinowy jest duuużo słodszy.

Składniki:

25g świeżych drożdży
30 dag mąki pszennej (najzwyklejszej,  typ 650)
20 dag mąki razowej
1 i 1/2 łyżeczki soli
1 pełna łyżka cukru kryształu (do ciasta)
1 łyżeczka cukru kryształu do rozczynu
1-2 łyżeczki ziół prowansalskich (jak ktoś ich nie lubi może nie dodawać, lub zastąpić np. oregano i tymiankiem)
1 i 1/2 szklanki ciepłej wody (szklanka 250 ml)
3 łyżki oleju
ew. płatki owsiane do posypania bułeczek

Do miski rozkruszamy drożdże, dodajemy łyżeczkę cukru i mąki. Rozcieramy i wlewamy pół szklanki wody. Mieszamy do połączenia składników i odstawiamy żeby mieszanina "spuchła". Trwa to ok 10-15 minut.
W tym czasie przesiewamy do miski obie mąki. To co zostanie na sicie po przesianiu mąki razowej, też wrzucamy do miski. Dodajemy sól, olej, cukier i wodę. Następnie dodajemy spieniony rozczyn z drożdży i mieszamy. Najpierw łychą, a potem rękami. Im dłużej wyrabiamy, tym lepiej. Drożdzowe lubi być wymemłane ;-)
Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na ok. godzinę do wyrośnięcia.
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość, ponownie je zagniatamy. Krótko! Odrywamy po kawałku ciasta i toczymy kulki. Układamy je na blasze (takiej z wyposażenia piekarnika) wyłożonej papierem do pieczenia. Smarujemy olejem, posypujemy płatkami owsianymi (można ten punkt ominąć, albo sypnąć tym, co kto lubi). Przykrywamy bułeczki ścierką i ponownie odstawiamy do podwojenia wielkości.
Wyrośnięte bułeczki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i pieczemy około 15 minut (grzałka góra/dół). Następnie zwiększamy temperaturę do 230 stopni (teraz grzałka TYLKO GÓRA!) i dopiekamy 5-7 minut max! Sprawdzamy stan upieczenia pukając w bułę. Jak słyszymy głuchy odgłos, to znaczy, że nasze bułeczki mają już dość.
Studzimy na kratce czekając cierpliwie, aż wystygną ;-)
Smacznego :-)