Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"

Franciszek Dzierżykraj-Morawski

sobota, 23 sierpnia 2014

Dżem jabłkowy



Właściwie powinnam to nazwać pulpa jabłkowa lub przecier. Odkryłam tą metodę robienia zupełnie przypadkiem parę lat temu. Wcześniej użerałam się z obieraniem jabłek, tarciem na tarce (niby malakserem, ale jednak...) Otóż kilka lat temu miałam zamiar zrobić sok jabłkowy. Jabłonie zaowocowały jak szalone i nie nadążałam ze zbiorami. Tak więc sieknęłam jabłka ze skórkami, wrzuciłam do sokownika i już.
Po mniej więcej 40 minutach zerknęłam do gara i z przerażeniem zobaczyłam, że zamierzonego soku nie mam ani kropli. Ale jabłka jakoś się tak rozpulchniły i łatwo odchodzą od skórki. No to szybciutko stworzyłam na własne potrzeby taki oto przepisik (bez dokładnych miar i wag!):

Składniki:

jabłka - tyle, żeby zapełnić pojemnik do parowania w sokowniku
cukier wg, własnego smaku
opcjonalnie - cukier waniliowy (jak ktoś nie lubi, nie musi dodawać)

Jabłka (nieobrane) kroimy na ćwiartki, wykrawamy gniazda nasienne i wrzucamy do sokownika. Parujemy jak zwykły sok ok 40-50 minut. Następnie rozpulchnioną masę jabłkową przecieramy przez sito. Dodajemy cukier według własnego widzimisię i smażymy, aż pulpa jabłczana nabierze odpowiedniej, dżemowej konsystencji. Gorący dżem wkładamy do słoiczków, odwracamy do góry dnem do wystygnięcia. I już!
Smacznego :-)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Tarta z jabłkami



Poprzedni wpis powstał dzięki Joannie - mojej starszej córce.
Dzisiejszy sponsoruje młodsza - Anna.
Młoda młodsza nie chciała zostać w tyle i postanowiła upiec tartę z jabłkami.
Muszę Wam powiedzieć, że to nie tylko jej debiut kulinarny (taki od A do Z), ale również tarty w naszym domu. Zwyczajnie do soboty nie posiadałam formy do tego typu wypieków :-D
A więc do rzeczy. Znalazłyśmy z młodszą przepis o tu i po minimalnych zmianach Ania upiekła COŚ PYSZNEGO! Gdybym się lekko nie krępowała, pożarłabym całość, nie oglądając się na resztę rodziny ;-)
W oryginale tarta była pieczona w formie o średnicy 23 cm. Nasza ma 27 cm i też jet ok.

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
20 dag margaryny lub masła roślinnego + jedna łyżka do stopienia
1 żółtko
1/3 szklanki cukru trzcinowego
1 łyżka gęstej śmietany 18%
ok. 80 dag jabłek (waga przed obraniem)

Do posypania:
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki cukru trzcinowego + jeszcze trochę

Schłodzoną margarynę (masło) kroimy w kostkę, wrzucamy do miski miksera i zostawiamy do zmięknięcia na ok. 15 minut. Wsypujemy cukier i miksujemy do połączenia składników. Nie przerywając ucierania, dodajemy żółtko. Następnie wsypujemy połowę mąki i dalej ucieramy. Następnie do misy wędruje śmietana - miksujemy. A na koniec reszta mąki.
Formujemy w rękach kulę, owijamy ją folią spożywczą i wkładamy na ok. 40-50 minut do zamrażalnika. W tym czasie szykujemy jabłka - obieramy, przekrawamy na pół, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w półksiężyce.
Schłodzone ciasto wałkujemy do wielkości większej, niż forma do tarty - musi być zapas na brzegi i na lekkie przykrycie góry.
Ciastem wykładamy formę - ciasto ma zwisać poza brzegi.
Dość gęsto dziurkujemy widelcem. Nakładamy jabłka i posypujemy je cynamonem i cukrem.
Zawijamy zwisające brzegi ciasta do środka. Rozpuszczamy łyżkę naszego tłuszczu i smarujemy nim ciasto. Następnie oprószamy je cukrem trzcinowym - tak, jakbyśmy soliły - palcami.
Wstawiamy tartę do nagrzanego piekarnika (ok. 190 stopni - termoobieg) i pieczemy mniej więcej 35-40 minut.
Po tym czasie wyjmujemy pachnące ciacho i pozwalamy mu lekko ostygnąć przez 30-40 minut.
Następnie kroimy i zajadamy żałując, że forma do tary nie jest wielkości balii ;-)
Smacznego :-)

sobota, 16 sierpnia 2014

Zebra


W czasie deszczu dzieci się nudzą...
Joanna moja starsza jakoś nie odbiega od standardu, chociaż może jednak...
Najpierw pyknęła od niechcenia pyszną pastę z tuńczyka, a potem stwierdziła, że musi wypróbować moją nową formę silikonową do pieczenia babek.
Pogrzebała w matczynym przepiśniku (tajnym przez poufne) i wyciągnęła na światło dzienne okropnie stary przepis na ciasto o wdzięcznej nazwie "Zebra"

Składniki:

5 jajek
1 szklanka cukru
3 szklanki mąki
1 szklanka oleju
1 szklanka wody
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy

Jajka ubijamy z cukrami na puszystą masę. Nie przerywając ucierania dodajemy olej, a następnie wodę.
Potem wsypujemy mąkę i proszek do pieczenia. Połowę ciasta przelewamy do miski podręcznej, a do drugiej dodajemy kakao i starannie mieszamy.
A potem na przemian wlewamy porcjami do foremki: ciasto jasne, ciasto ciemne, ciasto jasne, ciasto ciemne itd, aż do wyczerpania składników.
Pieczemy w temperaturze ok 170 stopni (termoobieg) mniej więcej godzinę (kontrola patyczkiem).
Ciasto zostawiamy do lekkiego przestudzenia poza piekarnikiem, po czym wyjmujemy z formy i posypujemy cukrem pudrem.
Jemy po całkowitym wystudzeniu.
Smacznego :-)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Placki z bananami



Zalegały mi dwa banany. Mocno dojrzałe i raczej amatorów na nie już nie było.
Mogłam z nimi zrobić dwie rzeczy - wywalić, albo przetworzyć.
Wybrałam drugą opcję i wymyśliłam ad hoc przepis na placki z bananami.

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
torebka (16g) cukru waniliowego
szczypta soli
1 jajko
trochę więcej niż 1/2 szklanki mleka
1 łyżka oleju
2 łyżki soku z cytryny
2 dojrzałe banany

Składniki suche mieszamy w jednej misce.
W drugiej mokre. Banany rozgniatamy widelcem i dodajemy do mokrych. Mokre składniki dodajemy do suchych i mieszamy łyżką do połączenia.
Smażymy na oleju z obu stron na złoty kolor.
Jeśli ktoś lubi, można spróbować posypać je cukrem pudrem lub posmarować kwaskowatym dżemem.
Jak dla mnie, wersja "na łyso" jest wystarczająco dobra.
Smacznego :-)

piątek, 1 sierpnia 2014

Grzybki


Grzyby. Moja najbliższa rodzina ma skazę na ich punkcie. Uwielbiamy je zbierać i jeść.
Jak tylko pojawiają się pierwsze zwiastuny grzybowe, mkniemy do lasu i wszystkie jadalne nasze są!
A potem przerabianie: na suszone, na marynowane, na duszone...
Dziś, z okazji urodzin mojego męża, pojawił się nowy gatunek: podgrzybki na słodko ;-)

Składniki:

ciasto:
50 dag mąki pszennej
25 dag miękkiego masła roślinnego
szklanka gęstej śmietany 18%
3 łyżki cukru pudru
pół łyżeczki zapachu śmietankowego (zamiennie może być waniliowy)


krem:
2 opakowania budyniu śmietankowego z cukrem
ok 700 ml mleka
20 dag miękkiego masła roślinnego
2 łyżki cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny

elementy ozdobne(niezbędne!)
trochę maku
białko jaja
polewa czekoladowa

Składniki na ciasto zagniatamy i wkładamy do lodówki na ok. jedną godzinę.
W tym czasie gotujemy budyń i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Ciasto wałkujemy na grubość pół centymetra i wykrawamy szklanką 20 kółek. Oblepiamy nimi ZEWNĘTRZNĄ stronę foremek do babeczek. To będą kapelusze. Foremki wcześniej starannie smarujemy masłem.
Wałkujemy kolejną porcję ciasta (też 1/2 cm) i wycinamy foremką do babeczek 20 kółek.
Robimy w nich dziurki (najlepiej nakrętką od butelki). To spód naszych grzybków.
Z pozostałego ciasta robimy 20 wałeczków (trzony grzybków).
Trzony maczamy w rozbełtanym białku i tytłamy w maku.

Kapelusze i spody pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku ok 20 minut. Trzony nieco dłużej.

Kiedy grzybki stygną, robimy krem z wystudzonego budyniu: miksujemy miękkie masło na puch i dodajemy po łyżce zimnego budyniu. Dodajemy sok z cytryny i ewentualnie cukier puder (wg. własnego smaku!).

Następnie napełniamy kapelusze kremem budyniowym, przykrywamy je spodami, a w dziurkę wtykamy trzony.
 Kiedy wszystko zastygnie, smarujemy kapelusze rozpuszczoną polewą czekoladową (najwygodniej pędzlem).
Jeśli trzony słabo się trzymają, proponuję zanurzyć je w polewie czekoladowej i wetknąć ponownie w kapelutki - po zastygnięciu będą się trzymać jak ta lala!
Czas wykonania: cztery godziny.
Efekt? Super!
Smak? PYCHA!
Polecam.
Smacznego :-)