Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
wtorek, 13 maja 2014
Szynka z indyka
Jakość wędlin sklepowych jest nam dobrze znana. Jak dla mnie, alternatywą jest przejście na dietę stosowaną przez zające i króliki, lub samodzielne przygotowanie pysznej wędlinki w domowym zaciszu.
Wybieram to drugie, bo jestem zdeklarowanym mięsożercą.
Przygotowanie takiej szynki nie zajmuje dużo czasu, a efekt zaspokoi nawet najbardziej wybredne podniebienia.
Przepisów w internecie jest mnóstwo. Ten, z którego korzystam, jest kombinacją kilku z nich i według mojej subiektywnej oceny organoleptycznej - jest idealny.
Składniki:
ok. 90 dag udźca z indyka
1 łyżeczka cukru pudru,
szczypta gałki muszkatołowej
1 czubata łyżeczka soli peklowej
1/2 szklanki zimnej wody
2-3 łyżeczki żelatyny
Dzień pierwszy:
Sól i cukier rozpuszczamy w wodzie.
Mięso kroimy w dość dużą kostkę (zdecydowanie większą niż na gulasz) i bardzo lekko (!!!) rozbijamy tłuczkiem do mięsa - tak, żeby ciut naruszyć strukturę włókien, ale nie rozklapać jak na kotlety.
Wkładamy do miski, wlewamy mieszaninę wody z solą i cukrem i wyrabiamy starannie do czasu, aż mięso wchłonie całość zalewy. Przykrywamy miskę szczelnie folią spożywczą i wstawiamy na 24 godziny do lodówki.
Dzień drugi:
Do mięsa dodajemy żelatynę (taką "surową", z torebki, bez rozpuszczania) i ponownie mieszamy.
Jeśli ktoś nie lubi galaretki, to może spokojnie pominąć dodatek żelatyny - też będzie się trzymać i nie rozsypie się w trakcie krojenia gotowej szynki.
Szynkowar wykładamy woreczkiem foliowym (używam takie do mrożonek), do woreczka wkładamy porcjami mięso i starannie je ugniatamy tak, aby nie było wolnych miejsc.
Następnie woreczek zawiązujemy, zamykamy szynkowar i wkładamy na 48 godzin do lodówki.
Po 48 godzinach:
Wkładamy szynkowar do wysokiego gara z wodą parzymy szynkę w temperaturze 80 stopni przez trzy godziny. Wyparowaną wodę uzupełniamy podczas całego procesu.
Wody ma być mniej więcej 2-3 cm ponad powierzchnią mięsa, ale oczywiście nie może się dostać do szynkowara.
Pod szynkowar koniecznie trzeba włożyć ścierkę - tak jak do pasteryzacji przetworów!
Po tym czasie wyjmujemy szynkowar i chłodzimy jego boki strumieniem zimnej wody. Kiedy już szynkowar lekko przestygnie, wkładamy go do lodówki na 12 godzin.
Później pozostaje nam już tylko wyjąć pyszną domową wędlinkę i zachwycać się jej smakiem.
W podobny sposób, ale z innymi przyprawami robię również szynkę wieprzową, ale o tym innym razem.
Smacznego :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo ciekawe połączenie z tym cukrem. jestem ciekawa smaku i chętnie spróbuję. Ja też jestem miłośniczką domowych wędlin, a szynkowar to super wynalazek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTego cukru w ogóle nie czuć. On jest po to, żeby razem z solą peklową nadać wędlince apetyczny, różowy kolor :-)
UsuńTyle juz dobrego słyszałam o szynkowarze ,że chyba sobie taki sprawie! Szyneczka wygląda bardzo apetycznie! Pozdrowionka!!!
OdpowiedzUsuń