Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"

Franciszek Dzierżykraj-Morawski

piątek, 19 grudnia 2014

Amoniaczki


Amoniaczki, czyli smak mojego dzieciństwa :-)
Piekłyśmy je dawno, dawno temu razem z moją Babcią.
Tuż po upieczeniu są kruchutkie z zewnątrz i mięciutkie w środku. Dzień później - chrupiące w całości.

Składniki:
1/2 kg mąki pszennej
15 dag cukru kryształu
10 dag margaryny (nie masła!)
pół szklanki ciepłego mleka
2 jajka
2 łyżeczki amoniaku w proszku (kwaśny węglan sodu)
cukier waniliowy
do posypania: cukier gruba rafinada i/lub cukier trzcinowy

Miękką margarynę siekamy z cukrami i jajkami. Amoniak rozpuszczamy w ciepłym mleku (uwaga! ta mieszanka rośnie szybciej i intensywniej niż drożdże!). Dodajemy jajka i wyrabiamy ciasto. Zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na kilka godzin. Najlepiej z dnia na dzień.
Schłodzone ciasto wałkujemy na grubość 5 mm, wykrawamy foremkami dowolne kształty, ukłądamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, posypujemy grubą rafinadą (albo trzcinowym) i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni (termoobieg). Studzimy na kratce i zajadamy ze smakiem.
Smacznego :-)


środa, 17 grudnia 2014

Pierniczki



Jako, że czas przedświąteczny i prezentowy nastał, trzeba było wziąć się za pieczenie pierniczków. Na prezenty dla paru miłych osób.
A ponieważ zdecydowanie znudziły mi się pierniki dojrzewające, w tym roku powstały takie zwykłe i szybkie w przygotowaniu.
Przepis oryginalny pochodzi stąd .
Ciut go zmieniłam - u mnie jest więcej przyprawy do pierników, bo po pierwszej (próbnej turze) odczuwałam deficyt smaku przypraw korzennych.

Składniki:

2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki brązowego cukru
3 łyżki płynnego miodu
5  łyżek miękkiego masła
1 jajko
1 łyżeczka sody
4 czubate łyżeczki przyprawy do piernika
2 łyżeczki kakao

Mąkę siekamy z masłem, dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy ciasto. Wkładamy je do lodówki na co najmniej godzinę. Następnie wałkujemy na grubość ok. 5 mm i wykrawamy foremkami dowolne kształty.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni (termoobieg) ok, 6 minut.
Wyjmujemy i studzimy na kratce.
Jak widać na zdjęciu, robiłam choineczki.
Ich wyrób jest szalenie prosty.
A mianowicie : potrzebujemy trzech foremek różnej  wielkości w kształcie gwiazdek. Wykrawamy 2 duże, 2 średnie i 3 małe gwiazdki.
Po wystudzeniu składamy je w choinkę, zlepiając lukrem królewskim, czyli:

1 białko
2 szklanki cukru pudru
1 łyżeczka soku z cytryny

Do miski wlewamy białko, włączamy mikser na najwolniejsze obroty, wsypujemy całość cukru pudru i dodajemy sok z cytryny. Całość miksujemy ok. 10-15 minut na najwolniejszych obrotach miksera. Kiedy lukier ma idealną konsystencję? Wtedy, gdy nie kapie z mieszaków, tylko się podwija do góry.
Smarujemy nasze komplety gwiazdek. Po zastygnięciu lukru można ewentualnie posypać choinki cieniutką warstwą cukru pudru. Lukier szybko zastyga i jest idealnym spoiwem nie tylko dla choineczek, ale również dla domków piernikowych.
Smacznego :-)

piątek, 26 września 2014

Jabłka do szarlotki na zimę


I kolejny przepis stosowany przeze mnie do wielu lat w przypadku jabłkowej klęski urodzaju.
Jabłka do szarlotki są bardzo łatwe w wykonaniu i świetnie się przechowują.
Przed wyłożeniem ich na ciasto, można (i trzeba!) dodać cynamon.
Nie podam dokładnych proporcji, ponieważ ich nie znam. Zawsze robię na oko. Wygląda to mniej więcej tak:

Kilogram obranych i startych na grubych oczkach tarki jabłek, zasypuję 1/3 - 1/2 szklanki cukru. Ilość uzależniam od słodkości jabłek. Odstawiam na ok 30 minut. Następnie odciskam sok - ale tak z wyczuciem, żeby nie zrobić suchych wiórów!. Potem pakuję jabłka do litrowych słoików, starając się upchnąć jak najwięcej. Słoiki zakręcam, wstawiam do pasteryzowania (90 stopni) i pasteryzuję je ok 20-25 minut. Potem wędrują, do wystygnięcia, do góry dnem na ściereczkę. A następnie do spiżarni w oczekiwaniu na zimowe wypieki szarlotek.
Smacznego :-)

piątek, 19 września 2014

Przecier pomidorowy II




Przeciery pomidorowe robię od dawna. Przepis na jeden z nich już publikowałam.
Jednak najchętniej robię ten:

Składniki:

10 kg pomidorów
3-4 łyżki soli
1 łyżka cukru

Pomidory myjemy i kroimy na kawałki. Dolewamy trochę wody, żeby się nie przypaliły zanim puszczą sok. Dusimy pod przykryciem do momentu zagotowania. Następnie zdejmujemy pokrywkę, zmniejszamy dopływ gazu (lub prądu - co tam kto ma) i dusimy do miękkości.
Następnie za pomocą blendera robimy miazgę z zawartości naszego gara.
Kolejnym krokiem jest przetarcie masy pomidorowej przez sito. Blendowanie znacznie przyspiesza i ułatwia ten proces. Poza tym - jest dużo mniej odpadów.
Kiedy już przetrzemy pomidory, dusimy nasz przecier na wolnym ogniu do czasu, aż zgęstnieje. Zwykle trwa to ok. 2 godzin. W międzyczasie dodajemy sól i cukier.
Gorący przecier wlewamy do słoików, pasteryzujemy ok. 20 minut w temperaturze 90 stopni.
Odwracamy do góry dnem do wystygnięcia.
Przecier jest idealny do zup, do sosów i do picia. Polecam!
Smacznego :-)

czwartek, 18 września 2014

Jabłka marynowane do mięs



W tym roku jabłka obrodziły wyjątkowo obficie. Ponieważ dżemów mam już w zapasie na kilka najbliższych lat, musiałam poszukać jakiejś innej metody na walkę z klęską urodzaju.
I tak grzebiąc w internecie, znalazłam sporo przepisów na jabłka marynowane do mięs.
Z kilku różnych przepisów stworzyłam jeden i przystąpiłam do działania:

Składniki na zalewę:

2 l wody
50-70 dag cukru (ilość zależnie od słodkości jabłek)
czubata łyżeczka soli
8 łyżek octu 10/%

przyprawy
na jeden półlitrowy słoik:

1 goździk
2 ziarenka czarnego pieprzu
2 ziarenka ziela angielskiego

Składniki zalewy gotujemy i lekko studzimy.
Jabłka (użyłam antonówek) myjemy, kroimy na ćwiartki (jeśli są duże, to na ósemki), pozbawiamy gniazd nasiennych i układamy w słoikach z przyprawami.
Wlewamy lekko przestudzoną zalewę, zakręcamy i pasteryzujemy w temp. 90 stopni ok. 15-20 minut.
Ustawiamy do góry dnem na  ściereczce do wystygnięcia.
Smacznego :-)

sobota, 23 sierpnia 2014

Dżem jabłkowy



Właściwie powinnam to nazwać pulpa jabłkowa lub przecier. Odkryłam tą metodę robienia zupełnie przypadkiem parę lat temu. Wcześniej użerałam się z obieraniem jabłek, tarciem na tarce (niby malakserem, ale jednak...) Otóż kilka lat temu miałam zamiar zrobić sok jabłkowy. Jabłonie zaowocowały jak szalone i nie nadążałam ze zbiorami. Tak więc sieknęłam jabłka ze skórkami, wrzuciłam do sokownika i już.
Po mniej więcej 40 minutach zerknęłam do gara i z przerażeniem zobaczyłam, że zamierzonego soku nie mam ani kropli. Ale jabłka jakoś się tak rozpulchniły i łatwo odchodzą od skórki. No to szybciutko stworzyłam na własne potrzeby taki oto przepisik (bez dokładnych miar i wag!):

Składniki:

jabłka - tyle, żeby zapełnić pojemnik do parowania w sokowniku
cukier wg, własnego smaku
opcjonalnie - cukier waniliowy (jak ktoś nie lubi, nie musi dodawać)

Jabłka (nieobrane) kroimy na ćwiartki, wykrawamy gniazda nasienne i wrzucamy do sokownika. Parujemy jak zwykły sok ok 40-50 minut. Następnie rozpulchnioną masę jabłkową przecieramy przez sito. Dodajemy cukier według własnego widzimisię i smażymy, aż pulpa jabłczana nabierze odpowiedniej, dżemowej konsystencji. Gorący dżem wkładamy do słoiczków, odwracamy do góry dnem do wystygnięcia. I już!
Smacznego :-)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Tarta z jabłkami



Poprzedni wpis powstał dzięki Joannie - mojej starszej córce.
Dzisiejszy sponsoruje młodsza - Anna.
Młoda młodsza nie chciała zostać w tyle i postanowiła upiec tartę z jabłkami.
Muszę Wam powiedzieć, że to nie tylko jej debiut kulinarny (taki od A do Z), ale również tarty w naszym domu. Zwyczajnie do soboty nie posiadałam formy do tego typu wypieków :-D
A więc do rzeczy. Znalazłyśmy z młodszą przepis o tu i po minimalnych zmianach Ania upiekła COŚ PYSZNEGO! Gdybym się lekko nie krępowała, pożarłabym całość, nie oglądając się na resztę rodziny ;-)
W oryginale tarta była pieczona w formie o średnicy 23 cm. Nasza ma 27 cm i też jet ok.

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
20 dag margaryny lub masła roślinnego + jedna łyżka do stopienia
1 żółtko
1/3 szklanki cukru trzcinowego
1 łyżka gęstej śmietany 18%
ok. 80 dag jabłek (waga przed obraniem)

Do posypania:
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki cukru trzcinowego + jeszcze trochę

Schłodzoną margarynę (masło) kroimy w kostkę, wrzucamy do miski miksera i zostawiamy do zmięknięcia na ok. 15 minut. Wsypujemy cukier i miksujemy do połączenia składników. Nie przerywając ucierania, dodajemy żółtko. Następnie wsypujemy połowę mąki i dalej ucieramy. Następnie do misy wędruje śmietana - miksujemy. A na koniec reszta mąki.
Formujemy w rękach kulę, owijamy ją folią spożywczą i wkładamy na ok. 40-50 minut do zamrażalnika. W tym czasie szykujemy jabłka - obieramy, przekrawamy na pół, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w półksiężyce.
Schłodzone ciasto wałkujemy do wielkości większej, niż forma do tarty - musi być zapas na brzegi i na lekkie przykrycie góry.
Ciastem wykładamy formę - ciasto ma zwisać poza brzegi.
Dość gęsto dziurkujemy widelcem. Nakładamy jabłka i posypujemy je cynamonem i cukrem.
Zawijamy zwisające brzegi ciasta do środka. Rozpuszczamy łyżkę naszego tłuszczu i smarujemy nim ciasto. Następnie oprószamy je cukrem trzcinowym - tak, jakbyśmy soliły - palcami.
Wstawiamy tartę do nagrzanego piekarnika (ok. 190 stopni - termoobieg) i pieczemy mniej więcej 35-40 minut.
Po tym czasie wyjmujemy pachnące ciacho i pozwalamy mu lekko ostygnąć przez 30-40 minut.
Następnie kroimy i zajadamy żałując, że forma do tary nie jest wielkości balii ;-)
Smacznego :-)

sobota, 16 sierpnia 2014

Zebra


W czasie deszczu dzieci się nudzą...
Joanna moja starsza jakoś nie odbiega od standardu, chociaż może jednak...
Najpierw pyknęła od niechcenia pyszną pastę z tuńczyka, a potem stwierdziła, że musi wypróbować moją nową formę silikonową do pieczenia babek.
Pogrzebała w matczynym przepiśniku (tajnym przez poufne) i wyciągnęła na światło dzienne okropnie stary przepis na ciasto o wdzięcznej nazwie "Zebra"

Składniki:

5 jajek
1 szklanka cukru
3 szklanki mąki
1 szklanka oleju
1 szklanka wody
2 łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy

Jajka ubijamy z cukrami na puszystą masę. Nie przerywając ucierania dodajemy olej, a następnie wodę.
Potem wsypujemy mąkę i proszek do pieczenia. Połowę ciasta przelewamy do miski podręcznej, a do drugiej dodajemy kakao i starannie mieszamy.
A potem na przemian wlewamy porcjami do foremki: ciasto jasne, ciasto ciemne, ciasto jasne, ciasto ciemne itd, aż do wyczerpania składników.
Pieczemy w temperaturze ok 170 stopni (termoobieg) mniej więcej godzinę (kontrola patyczkiem).
Ciasto zostawiamy do lekkiego przestudzenia poza piekarnikiem, po czym wyjmujemy z formy i posypujemy cukrem pudrem.
Jemy po całkowitym wystudzeniu.
Smacznego :-)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Placki z bananami



Zalegały mi dwa banany. Mocno dojrzałe i raczej amatorów na nie już nie było.
Mogłam z nimi zrobić dwie rzeczy - wywalić, albo przetworzyć.
Wybrałam drugą opcję i wymyśliłam ad hoc przepis na placki z bananami.

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
torebka (16g) cukru waniliowego
szczypta soli
1 jajko
trochę więcej niż 1/2 szklanki mleka
1 łyżka oleju
2 łyżki soku z cytryny
2 dojrzałe banany

Składniki suche mieszamy w jednej misce.
W drugiej mokre. Banany rozgniatamy widelcem i dodajemy do mokrych. Mokre składniki dodajemy do suchych i mieszamy łyżką do połączenia.
Smażymy na oleju z obu stron na złoty kolor.
Jeśli ktoś lubi, można spróbować posypać je cukrem pudrem lub posmarować kwaskowatym dżemem.
Jak dla mnie, wersja "na łyso" jest wystarczająco dobra.
Smacznego :-)

piątek, 1 sierpnia 2014

Grzybki


Grzyby. Moja najbliższa rodzina ma skazę na ich punkcie. Uwielbiamy je zbierać i jeść.
Jak tylko pojawiają się pierwsze zwiastuny grzybowe, mkniemy do lasu i wszystkie jadalne nasze są!
A potem przerabianie: na suszone, na marynowane, na duszone...
Dziś, z okazji urodzin mojego męża, pojawił się nowy gatunek: podgrzybki na słodko ;-)

Składniki:

ciasto:
50 dag mąki pszennej
25 dag miękkiego masła roślinnego
szklanka gęstej śmietany 18%
3 łyżki cukru pudru
pół łyżeczki zapachu śmietankowego (zamiennie może być waniliowy)


krem:
2 opakowania budyniu śmietankowego z cukrem
ok 700 ml mleka
20 dag miękkiego masła roślinnego
2 łyżki cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny

elementy ozdobne(niezbędne!)
trochę maku
białko jaja
polewa czekoladowa

Składniki na ciasto zagniatamy i wkładamy do lodówki na ok. jedną godzinę.
W tym czasie gotujemy budyń i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Ciasto wałkujemy na grubość pół centymetra i wykrawamy szklanką 20 kółek. Oblepiamy nimi ZEWNĘTRZNĄ stronę foremek do babeczek. To będą kapelusze. Foremki wcześniej starannie smarujemy masłem.
Wałkujemy kolejną porcję ciasta (też 1/2 cm) i wycinamy foremką do babeczek 20 kółek.
Robimy w nich dziurki (najlepiej nakrętką od butelki). To spód naszych grzybków.
Z pozostałego ciasta robimy 20 wałeczków (trzony grzybków).
Trzony maczamy w rozbełtanym białku i tytłamy w maku.

Kapelusze i spody pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku ok 20 minut. Trzony nieco dłużej.

Kiedy grzybki stygną, robimy krem z wystudzonego budyniu: miksujemy miękkie masło na puch i dodajemy po łyżce zimnego budyniu. Dodajemy sok z cytryny i ewentualnie cukier puder (wg. własnego smaku!).

Następnie napełniamy kapelusze kremem budyniowym, przykrywamy je spodami, a w dziurkę wtykamy trzony.
 Kiedy wszystko zastygnie, smarujemy kapelusze rozpuszczoną polewą czekoladową (najwygodniej pędzlem).
Jeśli trzony słabo się trzymają, proponuję zanurzyć je w polewie czekoladowej i wetknąć ponownie w kapelutki - po zastygnięciu będą się trzymać jak ta lala!
Czas wykonania: cztery godziny.
Efekt? Super!
Smak? PYCHA!
Polecam.
Smacznego :-)

czwartek, 31 lipca 2014

Dżem rabarbarowy z cynamonem i wanilią





Lato to taka przyjemna pora roku, kiedy stragany na bazarach wprost kipią od owoców i warzyw.
Żal, że to stan przemijający. Ale niektóre smaki i zapachy można zatrzymać na dłużej i cieszyć się nimi również zimą.
Na przykład dżemem rabarbarowym:

Składniki:

2 kg rabarbaru (waga przed obraniem)
ok. 1 kg cukru
2 opakowania cukru waniliowego (po 16g)
2 łyżeczki cynamonu

Rabarbar obieramy i kroimy na kawałki. Zasypujemy 3/4 kg cukru, cukrem waniliowym i cynamonem i zostawiamy na mniej więcej 3-4 godziny, żeby puścił sok.
Następnie dusimy na wolnym ogniu przez 2 godziny. Studzimy i sprawdzamy wg. własnego smaku, czy "słodkość" jest taka, jaką lubimy. Jeśli jest za kwaśny, dodajemy resztę cukru i dusimy dalej do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Gorący dżem pakujemy do słoiczków, zakręcamy, odwracamy do góry dnem i zostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
Smacznego :-)

niedziela, 1 czerwca 2014

Śmietanowiec



Śmietanowiec "chodził" za mną już od dawna, ale jakoś nie mogłam się zmobilizować do działania.
W końcu jednak zdecydowałam, że czas najwyższy zrobić to kolorowe, lekkie coś :-)

Składniki:

4 galaretki (pomarańczowa, cytrynowa, agrestowa, truskawkowa)
300 ml mleka
3/4 szklanki cukru kryształu
1/2 litra śmietanki 30%
50 g żelatyny

Dzień wcześniej przygotowujemy galaretki, tzn. rozpuszczamy każdą osobno w 250 ml wody, studzimy i wstawiamy do lodówki.
100 ml mleka zagotowujemy i rozpuszczamy w nim całą żelatynę. Trzeba mieszać dość energicznie, bo lubią się robić grudki.
Resztę mleka zagotowujemy, wsypujemy cukier i gotujemy do jego rozpuszczenia. Do mleka z cukrem dodajemy mleko z żelatyną i znowu bardzo energicznie mieszamy. Odstawiamy do przestudzenia.
W tym czasie kroimy nasze galaretki na kawałki.
Kiedy mleko jest już letnie, wlewamy do niego śmietanę, lekko mieszamy i od razu wsypujemy pokrojone galaretki i szybko mieszamy. Masę wylewamy do przygotowanej wcześniej foremki keksowej wyłożonej folią spożywczą. Wstawiamy naszego śmietanowca do lodówki na około 3 godziny do stężenia.
Następnie wyjmujemy z foremki, kroimy i się delektujemy.
Smacznego :-)

niedziela, 25 maja 2014

Ciasto truskawkowe

Ponieważ sezon truskawek właśnie się zaczął, trzeba go było jakoś uczcić. Pogmerałam w moich przepisach i znalazłam w książeczce "Przepisy  Czytelników - Wiosna z 1995" coś, co mnie zaciekawiło. 
Po niewielkich modyfikacjach (mniej cukru  i inna śmietana) powstał idealny wypiek do popołudniowej herbatki (lub kawki, jak ktoś może sobie pozwolić)

Składniki:

3 jajka
3 szklanki mąki pszennej
3 łyżki oleju
3 łyzki soku z cytryny
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka cukru
400 g śmietany 18%
ok 50-60 dag truskawek

Białka ubijamy do białości. Dodajemy cukier  i żółtka. Miksujemy mikserem do uzyskania puszystej masy. Następnie odstawiamy mikser jako element zbędny i bierzemy w garśc łyżkę.
Dodajemy olej i mieszamy do lekkiego połączenia. Następnie dodajemy śmietanę i sok z cytryny. A na końcu mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Mieszamy łyżką tak, jak do muffinów - byle jak. Mają być grudy! Ciasto wylewamy na blachę (ok. 25x40 cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Wierzch wyrównujemy. Układamy przekrojone na pół truskawki, przecięciem do góry. Pieczemy ok. 45 - 50 minut w temperaturze 170-180 (termoobieg). Wskazana jest kontrola patyczkiem. Po upieczeniu, zostawiamy ciasto na mniej więcej 5 minut w piekarniku (otwarte drzwiczki!). Następnie wyjmujemy z piekarnika, studzimy i posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego :-)

piątek, 16 maja 2014

Domowa mielonka wieprzowa


W poprzednim poście była szynka z indyka, a dziś czas na mielonkę wieprzową.

Składniki:

1 kg mielonej wieprzowiny (łopatka)
czubata łyżeczka soli peklowej
3-4 łyżeczki suchej żelatyny
pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku
1-2 zmiażdżone ząbki czosnku

Mięso wyrabiamy starannie z przyprawami. Wkładamy porcjami do szynkowaru wyłożonego woreczkiem foliowym starannie dociskając, aby pozbyć się powietrza. Woreczek szczelnie zawiązujemy, szynkowar zamykamy i wstawiamy do lodówki na ok 24-28 godzin.
Dalej postępujemy tak samo, jak z szynką z indyka, czyli wkładamy szynkowar do wysokiego gara z wodą  parzymy szynkę w temperaturze 80 stopni przez trzy godziny. Wyparowaną wodę uzupełniamy podczas całego procesu.
Wody ma być mniej więcej 2-3 cm ponad powierzchnią mięsa, ale oczywiście nie może się dostać do szynkowara.

Pod szynkowar koniecznie trzeba włożyć ścierkę - tak jak do pasteryzacji przetworów!

Po tym czasie wyjmujemy szynkowar i chłodzimy jego boki strumieniem zimnej wody. Kiedy już szynkowar lekko przestygnie, wkładamy go do lodówki na 12 godzin.

Smacznego :-)

wtorek, 13 maja 2014

Szynka z indyka



Jakość wędlin sklepowych jest nam dobrze znana. Jak dla mnie, alternatywą jest przejście na dietę stosowaną przez zające i króliki, lub samodzielne przygotowanie pysznej wędlinki w domowym zaciszu.
Wybieram to drugie, bo jestem zdeklarowanym mięsożercą.
Przygotowanie takiej szynki nie zajmuje dużo czasu, a efekt zaspokoi nawet najbardziej wybredne podniebienia.
Przepisów w internecie jest mnóstwo. Ten, z którego korzystam, jest kombinacją kilku z nich i według mojej subiektywnej oceny organoleptycznej - jest idealny.

Składniki:

ok. 90 dag udźca z indyka
1 łyżeczka cukru pudru,
szczypta gałki muszkatołowej
1 czubata łyżeczka soli peklowej
1/2 szklanki zimnej wody
2-3 łyżeczki żelatyny


Dzień pierwszy:
Sól i cukier rozpuszczamy w wodzie.
Mięso kroimy w dość dużą kostkę (zdecydowanie większą niż na gulasz) i bardzo lekko (!!!) rozbijamy tłuczkiem do mięsa - tak, żeby ciut naruszyć strukturę włókien, ale nie rozklapać jak na kotlety.
Wkładamy do miski, wlewamy mieszaninę wody z solą i cukrem i wyrabiamy starannie do czasu, aż mięso wchłonie całość zalewy. Przykrywamy miskę szczelnie folią spożywczą i wstawiamy na 24 godziny do lodówki.

Dzień drugi:
Do mięsa dodajemy żelatynę (taką "surową", z torebki, bez rozpuszczania) i ponownie mieszamy.
Jeśli ktoś nie lubi galaretki, to może spokojnie pominąć dodatek żelatyny - też będzie się trzymać i nie rozsypie się w trakcie krojenia gotowej szynki.
Szynkowar wykładamy woreczkiem foliowym (używam takie do mrożonek), do woreczka wkładamy porcjami mięso i starannie je ugniatamy tak, aby nie było wolnych miejsc.
Następnie woreczek zawiązujemy, zamykamy szynkowar i wkładamy na 48 godzin do lodówki.

Po 48 godzinach:
Wkładamy szynkowar do wysokiego gara z wodą  parzymy szynkę w temperaturze 80 stopni przez trzy godziny. Wyparowaną wodę uzupełniamy podczas całego procesu.
Wody ma być mniej więcej 2-3 cm ponad powierzchnią mięsa, ale oczywiście nie może się dostać do szynkowara.

Pod szynkowar koniecznie trzeba włożyć ścierkę - tak jak do pasteryzacji przetworów!

Po tym czasie wyjmujemy szynkowar i chłodzimy jego boki strumieniem zimnej wody. Kiedy już szynkowar lekko przestygnie, wkładamy go do lodówki na 12 godzin.
Później pozostaje nam już tylko wyjąć pyszną domową wędlinkę i zachwycać się jej smakiem.
W podobny sposób, ale z innymi przyprawami robię również szynkę wieprzową, ale o tym innym razem.
Smacznego :-)

Muffiny limonkowo-cytrynowe


Muffiny to bardzo wdzięczne ciastka - zarówno w przygotowaniu jak i w konsumpcji.
Te polecam szczególnie - mają bardzo fajny, lekko orzeźwiający smak.
Przepis znalazłam tu

Składniki:

2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru trzcinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
skórka i sok z 1 limonki
skórka i sok z 1 cytryny
1 szklanka mleka
1/2 szklanki oleju
1 jajko

Składniki suche mieszamy w jednej misce. W drugiej - mokre.
Dodajemy mokre do suchych i mieszamy byle jak (jak to z muffinami się robi) łyżką i przekładamy do formy muffinowej wyłożonej papilotkami (tak do 3/4 wysokości).
Pieczemy w temperaturze ok 180 stopni (termoobieg) przez mniej więcej 20 minut.
Studzimy na kratce.
Smacznego :-)

środa, 9 kwietnia 2014

Zapiekanka mięsno-ziemniaczana


I znowu korzystałam z przepisu zamieszczonego u Edysi.

Składniki:

1 kg ziemniaków
1 kg mięsa mielonego
puszka kukurydzy
puszka pokrojonych  pomidorów
20 dag tartego żółtego sera
3 jajka
1/2 łyżeczki granulowanego czosnku
sól i pieprz
przyprawa do pizzy

Ziemniaki obieramy i gotujemy w osolonej wodzie. Mięso podsmażamy z czosnkiem granulowanym. Następnie mieszamy z kukurydzą i pomidorami. Dodajemy sól i pieprz (do tzw. smaku). Całość wykłądamy do wysmarowanego olejem naczynia żaroodpornego.
Ziemniaki mielimy i mieszamy z jajkami i serem. Przykrywamy nimi mięso. Wierzch posypujemy przyprawą do pizzy. Pieczemy ok 40 minut w temperaturze 170 stopni (termoobieg).
Smacznego :-)

środa, 26 marca 2014

Ciasto muesli


Przepis znalazłam gdzieś w sieci, ale niestety nie zapisałam adresu.

Składniki:

ok 45 dag płatków owsianych
10-15 dag suszonych owoców
40 dag skondensowanego niesłodzonego mleka
10-15 dag miodu
1 jajko
5 dag rozpuszczonego masła
2 łyżeczki cynamonu

Mokre składniki łączymy w misce. Dodajemy do nich suche i mieszamy. Całą masę wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, wyrównujemy i ugniatamy zwilżonymi wodą rękami.
Pieczemy ok 35-40 minut w temperaturze 170 stopni (termoobieg) do zrumienienia wierzchu.
Po całkowitym wystudzeniu, wierzch pokrywamy polewą czekoladową (gotową lub zrobioną samodzielnie).
Kroimy na kawałki.
Smacznego :-)

Zapiekanka z kaszy gryczanej i mięsa



Oryginalny przepis jest tu
Ten przedstawiony poniżej jest juz po moich modyfikacjach.

Składniki:

2 torebki ugotowanej kaszy gryczanej
1/2 kg pieczarek
1 kg dowolnego mielonego mięsa
2 sosy grzybowe w torebkach
400 ml śmietany 18%
20 dag żółtego sera
sól i pieprz

Pieczarki kroimy na drobno i podsmażamy na niewielkiej ilości masła. Następnie mieszamy je z ugotowaną wcześniej kaszą. Dodajemy surowe mięso oraz sosy rozrobione w śmietanie ( do śmietany wsypujemy proszek ) i mieszamy do połączenia składników. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Przekładamy do wysmarowanego olejem szkła żaroodpornego, przykrywamy i wstawiamy do nagrzanego do ok 160-170 stopni (termoobieg) piekarnika i pieczemy ok 40 minut. Po tym czasie zdejmujemy przykrywkę (u mnie to była folia aluminiowa), posypujemy zapiekankę tartym serem i ponownie wstawiamy do piekarnika na ok 15 min.
Smacznego :-)

niedziela, 16 lutego 2014

Ciasto z kaszy manny



Bardzo smaczne ciacho bez pieczenia. Szybko się robi i jeszcze szybciej zjada :-).
Znalazłam je tu

Składniki:

8-9 paczek herbatników Petit Beurre

Masa jasna:

 1 litr mleka
3/4 szklanki cukru
1 cukier waniliowy
1 1/2 szklanki kaszy manny
25 dag masła roślinnego

Masa ciemna:

jak jasna plus 3 łyżki kakao

Mleko gotujemy, dodajemy masło i oba cukry. Kiedy zawrze, wsypujemy stopniowo i powoli kaszę manną.
Mieszamy energicznie. Kiedy masa zgęstnieje, wykładamy ją na herbatniki ułożone w blaszce o wymiarach ok. 35x40 cm. Wyrównujemy i nakrywamy kolejną warstwą herbatników.
Ponownie gotujemy mleko i inne składniki (jak wyżej), tylko odlewamy pół szklanki mleka i mieszamy w niej 3 łyżki kakao. Wlewamy na gotujące się mleko i dodajemy resztę składników i postępujemy jak wyżej.
Wykładamy masę na herbatniki i przykrywamy kolejną warstwą herbatników.
Kiedy ciasto całkowicie wystygnie, pokrywamy je polewą czekoladową.
Gotową lub zrobioną z dwóch tabliczek czekolady i łyżki masła, rozpuszczonych w kąpieli wodnej.
Smacznego :-)

niedziela, 19 stycznia 2014

Toffi na krakersach


Przepyszne ciacho, bez pieczenia znalezione tutaj.
Zmian prawie nie wprowadziłam, poza zmniejszeniem ilości cukru dodawanego do budyniu.

Składniki:

masa krówkowa z puszki (ok 400 g)
3 budynie śmietankowe z cukrem
1 litr mleka
2 łyżki cukru
1 1/2 kostki masła roślinnego (375 g)
2 duże paczki krakersów
1 duża śmietana 18% (400 ml)
2 Śnieżki w proszki
kakao

900 ml mleka gotujemy. W pozostałym rozprowadzamy proszek budyniowy i cukier. Wlewamy na gotujące się mleko i chwilkę gotujemy. Odstawiamy do zupełnego wystygnięcia. Najlepiej pod przykryciem - nie robi się wtedy taka skorupa na wierzchu budyniu.
Wystudzony budyń miksujemy z 25 dag masła roślinnego.
Masę krówkową miksujemy z pozostałym masłem (125 g). Śmietanę ucieramy ze Śnieżkami.
I przystępujemy do składania ciacha.
Wykładamy blaszkę 25 x 30 cm papierem do pieczenia. Na dno kładziemy pierwszą warstwę krakersów.
Na nią wykładamy całą masę budyniową.
Na masę ponownie krakersy.
Teraz kolej na masę krówkową.
Znowu warstwa krakersów.
Na nią ubitą śmietanę.
No i najgorsze: odstawiamy do lodówki - najlepiej na całą noc...
Przed pokrojeniem, posypujemy cienką warstwą kakao w proszku, kroimy i zajadamy.
Smacznego :-)

wtorek, 14 stycznia 2014

Flipsiak


Niedawno znalazłam ten przepis. No i oczywiście musiałam wypróbować.
Nazwa "ciasto z flipsów" jakoś mi nie pasowała i przechrzciłam je na "Flipsiak".
Robi się szybko, nie trzeba piec, tylko trochę trzeba poczekać na konsumpcję, ale warto :-)


Składniki:

70 g flipsów kukurydzianych
25 dag masła roślinnego
20 dag ziaren sezamu
50 dag krówek

Pokrojone krówki rozpuszczamy w dużym garnku razem z masłem. W tym samym czasie sezam prażymy na suchej patelni. Masę zestawiamy z gazu, dodajemy sezam i mieszamy. Następnie dodajemy flipsy i mieszamy starannie tak, żeby cała masa pokryła chrupki.
Gotową mieszaninę wykładamy do płaskiej foremki (25x30 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Przykrywamy kawałkiem papieru do pieczenia, lub folią spożywczą i mocno dociskamy rękami.
Po przestudzeniu, wstawiamy na kilka godzin do lodówki. Kroimy na kawałki i zajadamy.
Smacznego :-)

wtorek, 7 stycznia 2014

Sernik jak zebra


Przepis na ten sernik znalazłam tu, ale lekko go poprawiłam, bo nie bardzo pasowały mi proporcje składników.
Jest puszysty, bardzo delikatny i nieprzesłodzony.


Składniki:

Ciasto:

40 dag mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
25 dag masła roślinnego
3 łyżki kakao
1/3 szklanki cukru (można dać ciut więcej)
1 łyżka (czubata) śmietany

Masa:

1 kg sera twarogowego
1 i 1/2 szklanki cukru pudru (proponuję najpierw dodać szklankę, a potem spróbować ;-))
1 budyń waniliowy
4 jajka
ok. 10 dag śmietany

Z podanych składników zagniatamy ciasto. Połowę zawijamy w folię i wkładamy do zamrażalnika.
Drugą częścią wykładamy blachę i podpiekamy 15 minut w temp. 170 stopni (termoobieg).

W tym czasie przygotowujemy masę: jajka ubijamy z cukrem, następnie dodajemy śmietanę i budyń. Miksujemy i partiami dodajemy ser. Ucieramy na puszystą masę. Wykładamy na podpieczony spód, a na wierzch ścieramy na tarce drugą połowę ciasta (tę z zamrażalnika).
Pieczemy ok. 1 godziny w temperaturze 160-170 stopni (termoobieg).
Po upieczeniu, nie wyjmujemy z piekarnika, tylko studzimy sernik przy otwartych drzwiczkach piecyka.
Smacznego :-)