Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"

Franciszek Dzierżykraj-Morawski

sobota, 19 czerwca 2010

Mortadela w cieście

O istnieniu mortadeli kompletnie zapomniałam. Do czasu, aż u Peli pojawił się ten wpis

Ja mortadelę robię inaczej.

Składniki:

10 plastrów mortadeli (jeden plaster ma grubość niecałego centymetra)
2 jajka
1,5 szklanki mleka
3 niepełne szklanki mąki
szczypta soli, pół łyżeczki ostrej papryki.

Jajka ubijamy mikserem, dolewamy mleko i mieszamy. Następnie dosypujemy stopniowo mąkę, sól i paprykę.
Ciasto ma być konsystencji gęstej śmietany.
Na patelni rozgrzewamy olej. Plastry mortadeli tytłamy starannie w cieście i kładziemy na gorący olej. Obsmażamy z obu stron na jasnozłoty kolor i układamy w naczyniu żaroodpornym.
Następnie zapiekamy je ok 20-30min w piekarniku w temperaturze 150 stopni (termoobieg).
Podajemy z dowolną surówką.
Smacznego :-)

11 komentarzy:

  1. i u mnie takie kotlety bywają. rzadko bo rzadko, ale czasem są :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga - no jestem, jestem! Faktycznie się zaniedbałam kuchennie. Ale już się poprawiam! Dwa wpisy w grach dziś machnęłam, więc nie jest źle ;-)

    Asiu - u mnie też rzadko. Jako taka ciekawostka przyrodnicza. Aczkolwiek chętnie widziana przez rodzinkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, nie wiedziałam że trzeba jeszcze zapiec w piekarniku - i że tak głupio zapytam a po co ten piekarnik??

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem po co piekarnik ale ja UWIELBIAM (mam nadzieję że mi się smak nie zmienił) mortadelę wprost z patelni... I ostatnio jadłam to ze ... 20 lat temu. Narobiłaś mi smaku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekarnik po to, że szybkie obsmażanie na ostrym oleju powoduje ścięcie jedynie wierzchniej warstwy ciasta. W środku może pozostać surowe ;-)

    Aniu - to do dzieła :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ato, na miły Bóg! Toż to pychota!!! Dzieciństwo mi się przypomniało! Mama takie robiła cuda!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokaż mężowi przepisik, to może Ci spreparuje ;-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama zrobię! Nauczyłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mężu tylko kupi, bo nie wiem czy to na wagę czy na plastry prodajom.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super!
    U mnie na wsi sprzedają w plastrach dowolnej grubości. Te moje miały ok 8 mm

    OdpowiedzUsuń