Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
wtorek, 14 maja 2013
Muffiny z niespodzianką
Przepis znalazłam tu.
A właściwie podstawę, bo sobie zmodyfikowałam do własnych smaków i przyzwyczajeń ;-)
Masa budyniowa:
budyń śmietankowy lub waniliowy
350-400 ml mleka
Ciasto:
30 dag mąki
10 dag cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
2 łyżki kakao
15 dag rozpuszczonego masła lub pół szklanki oleju
170 ml mleka
2 jajka
Budyń gotujemy tak, jak zaleca przepis na torebce, tylko zmniejszamy ilość mleka do 350-400 ml.
Odstawiamy do przestygnięcia.
Składniki suche mieszamy w misce.
W drugiej roztrzepujemy jajka z mlekiem i na końcu wlewamy rozpuszczone, przestudzone masło (lub olej).
Mokre składniki wlewamy do suchych i mieszamy, jak to zwykle przy muffinach, byle jak łyżką. Mają być krupy ciasta!
Formę do muffinek wykładamy papilotkami. Do każdej wkładamy ok. łyżki ciasta - ma go być mniej niż połowa wysokości foremki. Następnie mniej więcej łyżeczkę przestudzonego lekko budyniu ( nie musi być zimny!). Na wierzch znowu ciasto.
Wkładamy do nagrzanego do 170 stopni (termoobieg) piekarnika i pieczemy ok 20 minut.
Muffinki jasne: robimy (prawie) tak samo jak te ciemne, tylko nie dodajemy kakao, a na budyń kładziemy kostkę dowolnej, ulubionej czekolady :-)
Studzimy na kratce.
Smacznego :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
PYCHOTA! Ja to jeszcze kremu na wierzch muszę nawalić co by było bardziej kaloryczne i wtedy "niebo w gębie", a d... rośnie :)Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńDanusiu - chciałam maznąć polewą czekoladową, ale niestety produktów zabrakło, więc są "łyse" ;-D, ale też całkiem, całkiem!
OdpowiedzUsuńNo ja na 100% skorzystam z przepisu, bo moje najmłodsze dziecię uwielbia ze mną robić wszelakie muffinki :)
OdpowiedzUsuńSmacznie i kolorowo u Ciebie.Pozdrawiam majowo.Jola
OdpowiedzUsuń