Pewien pan swojego kucharza strofował,
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował,
Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada,
"O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada -
Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić:
Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić?
Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne!
Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
czwartek, 16 września 2010
Kruszonka z owocami
Celowo nie napisałam z jakim owocami, bo można użyć dowolnych.
W oryginalnym przepisie z broszurki "Przyślij przepis" użyto świeżych śliwek.
Ponieważ te, którymi dysponowałam nadawały się zupełnie do niczego użyłam marmolady z jabłek.
Składniki:
3,5 szklanki maki
5 jajek
1/2 szklanki cukru
cukier waniliowy
kostka masła roślinnego lub margaryny (25dag)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 kg śliwek, lub jabłek, lub dowolnej marmolady (oczywiście nie podam wagi marmolady ;-))
Żółtka mieszamy z mąką, proszkiem cukrami i masłem. Wyrabiamy ciasto i wstawiamy na ok 1-2 godzin do lodówki.
Następnie dzielimy ciasto na pół.
Jedną połowę wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę (lub klasycznie: natartą tłuszczem i posypaną bułką tartą).
Układamy śliwki (czy co tam mamy).
Ubijamy pianę z białek i rozprowadzamy równą warstwą na owocach. Pozostałą połowę ciasta rozkruszamy w palcach posypując pianę.
Pieczemy w temperaturze ok 170 przez 45 minut.
Ja przed położeniem piany, posypałam jabłka uprażonymi płatkami migdałowymi ;-)
Smacznego :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mmmmm... smakowicie wygląda:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrobiłam mus z jabłek, będzie jak znalazł na wypróbowanie przepisu. Robiłam kiedyś podobny jabłecznik, zwany pleśniakiem, tylko ta kruszonka na wierzchu była ciemna ze względu na dodatek kakao
I po co ja tu wlazłam? Teraz ciągnie mnie do kuchni, bo tam pełno owoców wszelkich. Ech! Kusicielko! :>
OdpowiedzUsuńJolinko - pleśniak jest faktycznie bardzo podobny. Tylko w nim były chyba trzy warstwy ciasta?
OdpowiedzUsuńAniu - no ja już nie mam do Ciebie siły! Wczoraj stękasz, że soku pomidorowego nie lubisz, ja Ci tu ciachem po oczach, a Ty znowu jęczysz!!
A bo głodna się przez to ciacho zrobiłam. Bo to to lubię. Oj, jak lubię! :D
OdpowiedzUsuńHihihi! Jakbym była złośliwa ( a wszak nie jestem!!) to bym zaraz wrzuciła przepis na ciasteczka z ziarnami słonecznika (własnie chrupię ;-))
OdpowiedzUsuńByłam w kuchni, najadłam się surowych brzoskwiń i teraz będzie mnie bolał brzuszek. A takie fajne byłyby w cieście! Może jutro. :)))
OdpowiedzUsuńAta, pyszna ta kruszonka...a że sił dzisiaj jużnie mam na nic to częstuję się Twoją!
OdpowiedzUsuńKasiu - bardzo proszę! Smacznego :-)
OdpowiedzUsuń