Pewien pan swojego kucharza strofował, Że mu obiad zbyt kwaśny i pieprzny zgotował, Że wszystko ta nieszczęsna popsuła przesada, "O, zgrozo! o, zgorszenie - kucharz odpowiada - Jakże można, mój panie, tak dalece błądzić: Nie umiejąc gotować, o potrawach sądzić? Pańskie zdanie zupełnie śmieszne i opaczne! Musisz jeść, co ci daję, i wierzyć, że smaczne"
Franciszek Dzierżykraj-Morawski
sobota, 13 marca 2010
Szybkie wafle
Kupujemy gotowe wafle i takąż masę krówkową w puszce. Do masy dodajemy miksując po łyżce masło roślinne. Smarujemy wafle, wstawiamy do lodówki na ok godzinę, a potem zajadamy się tą wyjątkowo słodka słodyczą ;-)
Warunki wykonania wafli są dwa: 1/ muszą być w domu wafle 2/ muszę zdążyć przełożyć wafle masą w tym krótkim czasie od kiedy masa jest ready i puszka krówkowa otwarta. Ponieważ od czasu otworzenia puszki do momentu posmarowania pierwszych dwóch wafli reszty masy już nie ma /-->czytaj została zeżarta/ chrzanię to i nie przemęczam się robotą. Kończy się na gotowaniu puszkami masy krufkowej. Ale raz udało się spraktykować powyższy przepis i potwierdzam: faktycznie pychotkowy!
Ojeju, Ata, to ja poproszę wiecej takich przepisów dla tępaków kuchennych! Poza tym melduję, że jest to pierwszy blog garnkowy, jaki zamierzam pilnie obserwować. Widzisz, do czego Ty mnie doprowadzasz? Jeszcze gotować zacznę. :>
a ja obśliniłam monitor - Monia miej litość nade mną, ciężarną. Toć ja na tych twoich przepisach do końca ciąży będę wyglądać jak jakiś tir z przyczepą ;-)
To coś dla mnie!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa nie dodaję masła, bez tego też jest wystarczająco kaloryczne :).
OdpowiedzUsuńAniu - czyli jak ja jesteś zwolenniczką szybkiej roboty ;-)
OdpowiedzUsuńIrenko - bez masła to przecież jest słodkie jak... cholera!
Warunki wykonania wafli są dwa:
OdpowiedzUsuń1/ muszą być w domu wafle
2/ muszę zdążyć przełożyć wafle masą w tym krótkim czasie od kiedy masa jest ready i puszka krówkowa otwarta.
Ponieważ od czasu otworzenia puszki do momentu posmarowania pierwszych dwóch wafli reszty masy już nie ma /-->czytaj została zeżarta/ chrzanię to i nie przemęczam się robotą.
Kończy się na gotowaniu puszkami masy krufkowej.
Ale raz udało się spraktykować powyższy przepis i potwierdzam: faktycznie pychotkowy!
Ja nie gotuję - ułatwiam sobie życie i kupuję gotowce :-D
OdpowiedzUsuńZa dużo nerwów mnie kosztuje pilnowanie puszek przed eksplozją.
Ojeju, Ata, to ja poproszę wiecej takich przepisów dla tępaków kuchennych! Poza tym melduję, że jest to pierwszy blog garnkowy, jaki zamierzam pilnie obserwować. Widzisz, do czego Ty mnie doprowadzasz? Jeszcze gotować zacznę. :>
OdpowiedzUsuńa ja obśliniłam monitor - Monia miej litość nade mną, ciężarną. Toć ja na tych twoich przepisach do końca ciąży będę wyglądać jak jakiś tir z przyczepą ;-)
OdpowiedzUsuńHehehe! Ty się ciesz, że już masz pewność, że tym razem tylko jedną przyczepę masz ;-)
OdpowiedzUsuń